SPORTPAG

poniedziałek, 20 kwietnia 2015

Chore SGP...

             Od sobotniego wieczoru upłynęło już wiele wody w Wiśle i chyba wszyscy doszliśmy do siebie, emocje opadły. Tak beznadziejnego dnia w życiu dawno nie przeżyłem. 18 kwietnia 2015 r. miał być jednym z najlepszych momentów w historii żużla. Wszyscy mieli oszaleć na punkcie czarnego sportu w Polsce, a stolica miała zamienić się w największy ośrodek speedwaya na najbliższe lata. I co? Wszystko zostało zniszczone, spalone, zamienione w gruzy!

fot. R. Nawrocki 

           Ten zły sen rozpoczął się już dzień prędzej, w piątek. Ze względu na zły stan nawierzchni, zawodnicy odmówili wzięcia udziału w sesji treningowej. Organizatorzy obiecali poprawić tor i bezpieczeństwo na nim. W sobotni poranek trening się odbył, co ciekawe bez obecności mediów, i wyglądało że sytuacja została opanowana. Chyba nikt nie przewidział do czego jednak miało dojść już wieczorem... Przecież problemy z torem w 20 letniej historii Speedway Grand Prix zdarzały się już prędzej i zawsze wychodzono z nich na czas. Nie tym razem. Jednak do sprawy związanej z nawierzchnią jeszcze wrócę.
Głównymi aktorami tego dnia nie byli zawodnicy, a tor i taśma startowa! I nie chodzi mi tu oczywiście o tasiemki koloru białego rozciągnięte na linii startu ale samą maszynę i prowadnice. W niejednym meczu widzieliśmy już jak maszyna startowa zawodziła ale nigdy nie doprowadziła do takiej parodii żużla!

fot. A. Serocki 




Czasem było już blisko szczęścia...
fot. A. Serocki 










Aby za chwilę znów wprawić w zakłopotanie organizatorów i w złość kibiców oraz zawodników!






Jak można dopuścić do startu najlepszych zawodników na Świecie, w Mistrzostwach Świata, na zielone światło? W XXI wieku nie można poradzić sobie z taka usterka? Jest to sytuacja, której jeszcze nigdy nie mieliśmy i aż żal było na to patrzeć. Karygodne!

Kolejnym nieporozumieniem było zatrudnienie na ten turniej Jima Lawrence, sędzia który sam nie wiedział co się działo. Patrząc na jego decyzje można powiedzieć ze urwał się z choinki! A to już dawno po świętach :) Nie wiem czy nie znał przepisów czy może za bardzo szalał na warszawskich parkietach i nie doszedł do siebie. Co bieg to jakiś żart z żużla... Najpierw decyduje, że zawody będą kontynuowane bez taśmy, a i tak prawie po każdym biegu nalega aby naprawić maszynę. W biegu gdzie Doyle wystartował za szybko nakazał powtórkę w czterech aby za chwilę go wykluczyć. W biegach w których dochodziło do upadków po trzech czy niecałych czterech okrążeniach, raz chciał aby zawodnicy startowali ponownie, a za moment zaliczał wyniki zawodnikom. No i jeszcze nierówne starty, przez problem z maszyna startową, jeden bieg przerywał, a inny puszczał. Sami zawodnicy pukali się w głowę - o co c'mon?!

Wracamy do stanu toru...po 12 biegach nastąpiła przerwa, która to już z kolei? Kibice na stadionie nie byli o niczym informowani, więcej informacji zdobywali widzowie przed TV. Okazało się że zawodnicy zaprotestowali. Nie chcieli kontynuować walki na rozjeżdżającej się nawierzchni. To co było zmorą i przyczyną odwołania piątkowego treningu powróciło jak bumerang podczas głównej imprezy. Co zawiodło? Chyba nikt się nie przyzna. Czy to Olsen czy ktoś inny z gangu? Dla nas najważniejsze jest to że zniszczyli wielkie święto kibiców i Tomasza Golloba. Zero profesjonalizmu, takie rzeczy tylko na Narodowym!

fot. R. Nawrocki

20 lat startów w SGP, 22 wygrane turnieje, Król bydgoskiego toru, Mistrz Świata 2010 r. Pożegnaliśmy najlepszego polskiego żużlowca, który już nigdy nie będzie nas cieszył swoimi profesorskimi mijankami na tym poziomie rozgrywek. Tomasz Gollob ikona naszego ukochanego sportu, miał być oklaskiwany przez 53 000 kibiców, otrzymał brawa jedynie od garstki z nich. Dlaczego organizatorzy zmienili zdanie? Przecież jego pożegnanie miało być przed turniejem...i byłoby to najlepsze wyjście w tym całym cyrku.
Stało się jak się stało. Nie cofniemy czasu. Może być nam jedynie smutno, choć cisną się mocniejsze słowa na usta. Wielu naśmiewa się w memach, inni straszą pozwami. Organizatorzy przepraszają, BSI po dłuższym czasie także okazuje skruchę, ale co z tego. Zostanie to w naszych głowach i przede wszystkim w historii żużla jako najgorszy turniej SGP!

Panie Tomku - Dziękujemy!!!! Nigdy nie zapomnimy czego Pan dokonał i jak często cieszyliśmy się dzięki Pana zwycięstwom! Nigdy nie będzie takiego żużlowca jak Pan!

fot. R. Nawrocki 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz